Czy da się popracować w kawiarni? A takiej w podwyrku?
Pracuję z domu od 6 lat. Dla mojej introwertycznej natury to wymarzona sytuacja, jednak są momenty, kiedy mam dosyć. Chciałabym pobyć wśród ludzi. Niekoniecznie z nimi rozmawiać, po prostu widzieć ich, słyszeć i czuć, że jestem w jakiejś grupie. Człowiek to jednak zwierzę społeczne.
Niestety jestem też typem człowieka, który nie potrafi sam iść „w miasto”. Nie chodziłam i nie chodzę sama do kina, kawiarni, restauracji, klubów, galerii sztuki itp. Mam wewnętrzny przymus dzielenia takich sytuacji z inną osobą (lub choćby moim psem 🙂 ).
Pamiętam, jak niektóre moje koleżanki już w liceum same chodziły do kina lub na dyskoteki (bo moja młodość częściowo przypada na okres jeszcze dyskotek a nie klubów) i już wtedy wydawało mi się to niewiarygodne i że ja bym tak nie mogła. Do tej pory podziwiam takie osoby i to ich bycie samym ze sobą „na randce”. I myślę, że wspaniale byłoby się tego nauczyć.
Wobec tego jeszcze do niedawna pracowałam w domu i mimo że czasami moje „4 ściany” mnie nużyły, to ich nie opuszczałam.
Aż do teraz.
Od niedawna pracuje ze mną mój mąż, więc w końcu mam towarzysza do tego, by raz na jakiś czas popracować z innego miejsca niż dom np. z kawiarni. Tu dochodzimy do momentu, w którym pojawił się pomysł na przetestowanie tego typu miejsc – kawiarni, śniadaniowni, restauracji, co-workingów itp. w naszym rodzinnym mieście Łodzi.
Postanowiliśmy, że będziemy sprawdzać, gdzie są najlepsze warunki do pracy z komputerem i dlaczego właśnie tam. Gdzie można spotkać się biznesowo i spokojnie porozmawiać. I czy da się tak w ogóle pracować? A odpowiedzi będziemy publikować w ramach cyklu #kfsprawdza.
Kawiarnia w Podwyrku
Przywilej wyboru pierwszego miejsca do sprawdzenia miał mój mąż Tomek i wybrał kawiarnię, w której nigdy nie byliśmy i o której, szczerze mówiąc, nawet nie słyszałam, czyli „Kawiarnię w Podwyrku*”.
*podwyrko to nasz łódzki regionalizm i inaczej to po prostu podwórko
Do kawiarni wybraliśmy się w pochmurny wtorek ok. godziny 13. Postanowiliśmy spędzić tam maksymalnie półtorej godziny i przez ten czas sprawdzić, czy uda nam się w spokoju popracować przy laptopie i jak na kawoszy przystało – wypić dobrą kawę. Oto nasze wrażenia.
Kawiarnia mieści się w podwórku przy Piotrkowskiej 116. Niestety nie ma przy niej parkingu, ale można zaparkować po przeciwnej stronie w podwórku przy Piotrkowskiej 113 (wjazd od Al. Kościuszki).
Lokal jest niewielkich rozmiarów. W pierwszej sali z barem jest kilka stolików, w drugiej mniejszej sali raptem 2. Naszą uwagę od razu zwrócił sufit z namalowanym na nim błękitnym niebem i delikatnymi chmurami oraz… stojące w rogu akwarium z bacznie obserwującą gości agamą.
Ponieważ w pierwszej salce było kilka osób i nie było wystarczająco dużo miejsca na rozłożenie się ze sprzętem, to na nasze stanowisko pracy wybraliśmy tę drugą, mniejszą. Przez większość czasu byliśmy w niej sami, dopiero pod koniec przy stoliku obok usiadała jakaś para.
Ponieważ to kawiarnia, a my kochamy kawę, nie mogliśmy jej nie wypić. Poza tym uważam, że nie należy w takich miejscach nadużywać gościnności. Nie wyobrażam sobie siedzieć bez zamówienia albo siedzieć przez kilka godzin przy jednej kawie. Stąd też nasz rozsądny limit czasowy 1,5 godziny.
Okazało się, że Kawiarnia w Podwyrku ma spory wybór kaw i specjalizuje się w kawowych eliksirach oraz innych kawowych kompozycjach jak np. kawa z popcornem. My jednak pozostaliśmy wierni klasyce i wybraliśmy doppio oraz latte i były pyszne.
Zjedliśmy też 3 różne desery (nie po trzy, tylko w sumie 3), które także były pyszne.
W sumie w kawiarni spędziliśmy nieco ponad godzinę. Zrobiliśmy swoją pracę i wyszliśmy stamtąd opici kawą i najedzeni deserami.
Podsumowanie
Kawiarnia w Podwyrku to kameralne i niezobowiązujące miejsce. Wydaje mi się, że to biznes, który powstał z pasji i chęci stworzenia czegoś swojego (bez dużych pieniędzy na start). To miejsce, w którym na pewno napijesz się dobrej kawy. A jeśli trafisz na porę, w której nie ma dużo gości, to uda Ci się też popracować w przyjemnej atmosferze. Podobnie ze spotkaniem biznesowym. Jeśli nie będzie zbyt wielu gości, a w przypadku tej kawiarni wielu to już ok. 6 osób, to da się tam spokojnie porozmawiać.
Mam wrażenie, że to taka kawiarnia, do której można się przyzwyczaić i czuć jak u siebie w domu. Jednak pod względem pracy nie będzie każdemu odpowiadała. Dla jednych (i to jestem ja) może być nieco klaustrofobiczna, szczególnie mniejsza sala bez okna albo – paradoksalnie – za mało gwarna.
My na pewno tam wrócimy, jednak nie w celach biznesowych, a dla znakomitej kawy i przetestowania bardziej odważnych smaków.
Subiektywne plusy
- pyszna kawa (duży wybór)
- darmowe wi-fi, kontakty do podłączenia się do prądu
- cicha, spokojna muzyka, która nie zagłusza myśli i rozmów
- przystępne ceny
- miła i sprawna obsługa
Subiektywne minusy
- stosunkowo mało miejsca, stoliki stoją bardzo blisko siebie (i możesz nie znaleźć odpowiedniego miejsca do pracy)
- brak okna w drugiej sali
- wystrój, który nie jest w moim guście (a dla mnie ma znaczenie, jak czuję się pod względem estetycznym w danej przestrzeni)
Tu znajdziecie stronę kawiarni: Kawiarnia w Podwyrku
P.S. Wpadnij koniecznie na Instagram Kobiecej Firmy, bo tam znajdziesz jeszcze więcej przydatnych informacji na temat biznesu i nieco „treści zza kulis” 🙂